Pszczoły – nasi sprzymierzeńcy. Trochę historii.

Bartnictwo, czyli leśna forma pszczelarstwa polegająca na hodowli pszczół w naturalnych barciach (dziuplach w drzewach), było istotnym elementem gospodarki w średniowiecznej i nowożytnej Europie. Początkowo praktykowane głównie w lasach Europy Środkowej i Wschodniej, z czasem rozprzestrzeniło się także w innych regionach kontynentu, gdzie panowały odpowiednie warunki leśne. W średniowieczu bartnictwo stanowiło ważne źródło miodu i wosku – surowców niezwykle cenionych, zwłaszcza że cukier był towarem luksusowym i trudno dostępnym.

Bartnicy odgrywali szczególną rolę w strukturze społecznej i ekonomicznej ówczesnych wspólnot. Mieli specjalne przywileje, często dziedziczne prawa do barci, a ich działalność była ściśle regulowana przez lokalne prawo bartne. Znali się na biologii pszczół, umieli wspinać się na drzewa i pielęgnować barcie, co wymagało zarówno siły fizycznej, jak i doświadczenia. Na terenach dzisiejszej Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy bartnictwo było rozwinięte szczególnie intensywnie, a bartnicy często tworzyli swoje bractwa lub wspólnoty, np. bractwa bartne w Borach Tucholskich.

W okresie nowożytnym, zwłaszcza od XVII wieku, bartnictwo zaczęło stopniowo tracić na znaczeniu. Wraz z postępującą wycinką lasów i rozwojem rolnictwa zmniejszał się areał lasów bartnych. Równocześnie rozwój pszczelarstwa stacjonarnego – w ulach ustawianych w pobliżu osad – stał się bardziej praktyczny i łatwiejszy do kontrolowania. W wielu krajach bartnictwo zostało całkowicie wyparte przez nowocześniejsze metody hodowli pszczół. Mimo upadku tradycyjnego bartnictwa, pamięć o tej formie gospodarki przetrwała do dziś. W niektórych regionach, w tym w Polsce, podejmowane są próby jego rekonstrukcji i zachowania jako elementu dziedzictwa kulturowego. Bartnictwo nie tylko dokumentuje dawny sposób życia, ale również przypomina o harmonijnej relacji człowieka z naturą, która była podstawą wielu dawnych społeczności leśnych.

Produkty bartnictwa, czyli miód, wosk pszczeli, propolis oraz kit pszczeli, odgrywały ważną rolę w kulturze polskiej od średniowiecza aż po czasy nowożytne. Były cenione nie tylko ze względu na swoją wartość gospodarczą, ale także na znaczenie religijne, lecznicze i symboliczne. W tradycyjnej kulturze ludowej i szlacheckiej miód i wosk były traktowane jako dobra luksusowe oraz symbole dostatku i łaski Bożej. Miód był powszechnie wykorzystywany w kuchni polskiej, szczególnie jako naturalny słodzik, zanim upowszechnił się cukier trzcinowy i buraczany. Używano go do wypieku ciast, pierników oraz do przygotowywania tradycyjnych napojów – takich jak miody pitne, które były narodowym trunkiem Polaków już od czasów Piastów. Miody pitne nie tylko spożywano na co dzień, ale także były nieodłącznym elementem biesiad szlacheckich, wesel i uroczystości religijnych. Wosk pszczeli miał szerokie zastosowanie w religii i obrzędowości. Używano go do wyrobu świec, które palono w kościołach oraz podczas modlitw domowych. Świece woskowe były symbolem czystości i ofiary – często przynoszono je w darze do kościoła. W niektórych regionach Polski, świecę z czystego wosku wkładano do ręki umierającego, by oświetlała mu drogę do wieczności. Kit pszczeli i propolis znalazły zastosowanie w ludowej medycynie. Stosowano je jako środek przeciwbakteryjny, przeciwzapalny i do leczenia ran. Wiedza na temat ich właściwości leczniczych przekazywana była z pokolenia na pokolenie, szczególnie w środowiskach wiejskich. Produkty bartne były również ważnym elementem obrotu handlowego – zarówno na rynku wewnętrznym, jak i w eksporcie, szczególnie w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Nie brakuje też informacji o bartnictwie w dawnym starostwie chęcińskim, podzielonym na kilka kluczy ziemskich. Głównym ośrodkiem, przy którym skumulowana była duża liczba osiedli, było samo miasto. W jego bezpośrednim sąsiedztwie znajdowały się osady: Bolechowice, Gałęzice, Korzecko, Polichno, Radkowice, Starochęciny oraz Wola Murowana, a od XVIII w. również Mosty. Nieco oddalone były wsie Szewce i Zawada. Nieco odosobnioną, ale zwartą tenutę stanowiły także wsie: Fanisławice, Gnieździska, Korczyn, Zajączków, do których z czasem dołączyły też Charężów, Gałęzice, Miedzianka i Wesoła Góra. Klucz trzech wsi stanowiły również miejscowości: Brzegi, Brzeźno i Żerniki, położone po południowej stronie rzeki Nidy. Oddalonym kluczem, leżącym w powiecie wiślickim był ten złożony z wsi Drugnia, Podstole i Wierzbie. Ostatnim, ale dużym kompleksem był klucz dóbr późniejszego niegrodowego starostwa radoszyckiego, w którym znajdowało się miasto Radoszyce oraz wsie: Dobrzeszów, Grodzisko, Sarwice, Smyków, Snochowice, Wilczkowice, Wola Zaborowska i Zaborowice. Z biegiem lat separowano i wydzielano poszczególne mniejsze kompleksy z całości starostwa i dzierżawiono/zastawiano je poszczególnym przedstawicielom szlachty, zazwyczaj w ramach rekompensaty za pożyczki czy dokonane zasługi wojenne.

Bartnictwo w starostwie chęcińskim nie było z pewnością dominującą gałęzią rolnictwa, niemniej i tu ten rodzaj działalności bywał uprawiany. Ludność bartnicza płaciła od każdego drzewa pszczelnego po 1 grosz. W inwentarzu starostwa z 1508 r. odnajdujemy informację o istnieniu 16 barci w lasach pod miastem, nie licząc pustych. W lustracji królewskiej z 1564 r. czytamy, że we wsiach w najbliższym sąsiedztwie zamku mieściły się 43 barcie, kilka z nich znaleźć można było też w Brzegach, Fanisławicach, Gnieździskach czy Zajączkowie. Dużo większą ich liczbę odnaleźć można było natomiast we wsiach w kluczu drugieńskim, położonym w niedużej odległości od Puszczy Szydłowskiej. Bliskie sąsiedztwo gęstych lasów sprawiało, że w trzech tamtejszych osadach obsadzonych pszczołami barci miało być aż 114. Kolejne lustracje potwierdzają ten stan, lecz odległa Drugnia już w II poł. XVI w. stała się osobnym kluczem, poza starostwem chęcińskim. Bartnictwo odgrywało też ważną rolę w okolicach Radoszyc, choć w tym przypadku stało się kością niezgody. Jak czytamy w lustracji, ówczesny wójt radoszycki Jan Chądzyński wnosił do lustratorów królewskich skargę na ówczesnego starostę chęcińskiego Stanisława Dembińskiego o to, że „pszczoły jego własne wedle przywileja gwałtem podbiera”. Z czasem i starostwo radoszyckie stało się osobną królewszczyzną, wyłączoną spod pieczy starostów chęcińskich.

O ile w początkach XVII w. odnotowujemy jeszcze od kilku do kilkunastu bartników w osadach starościńskich (ośmiu w 1602 r. czterech w 1629 r.), jednakże z czasem profesja ta traciła na znaczeniu i atrakcyjności. Już w lustracji z 1661 r. czytamy, że we wsi Korzecko „bartnego nie płacą, bo się tym nie bawią”. Podupadło bartnictwo również w kluczu drugieńskim, gdzie „teraz bartników nie masz […]; mało co się tego miodu, bo jeno barci ośm, dostaje”. Dużo popularniejszą formą działalności stawało się pszczelarstwo. Świadczy o tym chociażby to, że w I połowie XVII w. żydowscy kupcy z Chęcin sprzedawali miód w dużej ilości w Krakowie, do którego jednego roku przywieźć miano aż 36,5 beczki. Handlowano także woskiem. W drugiej połowie XVIII w. ówczesny starosta chęciński Ignacy Załuski sprowadzał do administrowanego przez siebie Ojcowa właśnie z Chęcin pszenicę i miód. Do dziś w okolicach Chęcin produkcja miodu jest obecna, a okoliczni producenci cenieni są za swoją pracę w całym województwie.

Projekt bez nazwy 12

facebook

instagram

youtube

trip advisor

Niemczówka

CIT Chęciny

Geopark Świętokrzyski

Synagoga w Chęcinach

Gmina Chęciny

wydarzenia

wydarzenia

spacer 360st

spacer wirtualny

partnerzy

partnerzy
deklaracja
dostępności
Kup Bilet
Wydarzenia